jakie są ukrainki forum
Ukrainki nie zmieniły polskiego rynku matrymonialnego ani demografii. Polacy liczyli że imigrantki z Ukrainy zaczną rodzić w Polsce dzieci a także wiązać się z samotnymi polskimi mężczyznami. Tak się jednak nie stało a liczba urodzeń Ukrainek w Polsce jest o wiele mniejsza niż Polek w Anglii w analogicznym okresie.
18-05-2023 10:27. Wolą wracać do Ukrainy. Nowy raport obnaża problem z polskim prawem. Uciekające przed wojną Ukrainki myślały, że w Polsce w końcu będą bezpieczne. Niestety restrykcyjne prawo sprawia, że pozostawione są same sobie. Najnowszy raport demaskuje realne zagrożenie, z jakim przyszło się zmierzyć kobietom w XXI wieku.
Specustawa Ukraina - Dziennik Ustaw, tekst. Specustawa Ukraina czyli Ustawa z dnia 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Oto tekst ustawy: Dziennik Ustaw rok 2022 poz. 583. Autopromocja.
Dzieje się. Dramy. Polacy już szukają żon i dziewic wśród Ukrainek. To obrzydliwe, że tak wykorzystują wojnę. Do Polski przybywają uchodźcy z ogarniętej wojną Ukrainy. W większości są kobiety i dzieci, bo mężczyźni są zobowiązani do tego, aby zostać na miejscu i bronić kraju.
Norbert Lossaua. Kluczową rolę w wojnie w Ukrainie odgrywa łączność satelitarna. Ekspert do spraw przestrzeni kosmicznej Ulrich Walter wyjaśnia strategie i ryzykowne cele w nieznanej nam
nonton film all of us are dead season 2. Jak stwierdził w parlamencie premier Mario Draghi, Włochy stanowczo potępiają „nieakceptowalną inwazję Rosji na Ukrainę”. Ale opinia publiczna jest bardzo podzielona. Nie tylko słynny sześciometrowy kremlowski stół, przy którym rosyjski przywódca przyjmował pielgrzymujących do Moskwy prezydentów i premierów, został zrobiony we Włoszech. Jakiś czas temu Aleksiej Nawalny udostępnił w sieci zdjęcia wykonanego przez włoskich rzemieślników wyposażenia rozległej rezydencji Putina nad Morzem Czarnym. Została zaprojektowana przez architektów na wzór Villa Certosa Silvio Berlusconiego na Sardynii. Podobieństwo potęguje jeszcze fakt, że ogrody w obu przypadkach zdobią pseudoruiny greckich amfiteatrów. Włoskie wille nad Morzem Czarnym Putin po raz pierwszy odwiedził posiadłość Berlusconiego w 2003 r. Niespełna dwa lata później rozpoczęła się budowa okazałej rezydencji w Gelendżyku na kaukaskim wybrzeżu Morza Czarnego. Ponoć w putinowskim „pałacu”, podobnie jak w Villa Certosa, znajdują się sale „do zabaw specjalnych” – do lap dance, miłosnych igraszek i hazardowych gier. Lanfranco Cirillo, twórca kompleksu w Gelendżyku, w 2014 r. otrzymał rosyjskie obywatelstwo, a parę lat później sam zbudował sobie okazałą willę nad Morzem Czarnym. To tylko jeden z wielu przykładów wspaniale dotychczas układającej się współpracy Rosjan i Włochów. W 2020 r. wartość włoskiego eksportu do Rosji przekroczyła 7 mld euro, a importu (nie licząc gazu) – blisko 9,5 mld. Włosi nadzwyczaj cenią też sobie rosyjskich turystów, przed pandemią licznie tu przybywających, najczęściej mieszkających w luksusowych hotelach i chętnie robiących zakupy w markowych sklepach. W eleganckich butikach w centrach Rzymu czy Mediolanu nie sposób dostać pracy bez znajomości rosyjskiego. Doświadczony sprzedawca, choćby biegle mówił po angielsku i np. po japońsku, nie ma najmniejszych szans na zatrudnienie, jeśli o to samo miejsce będzie się starał Rosjanin czy Rosjanka. Czytaj też: Ukraińcy opowiadają. „Wojna, której miało nie być” Rosyjski gaz popłynął do Włoch Teraz, jak stwierdził w parlamencie premier Mario Draghi, Włochy stanowczo potępiają „nieakceptowalną inwazję Rosji na Ukrainę”. W kwestii sankcji – jak stwierdził – Rzym także jest całkowicie zgodny z innymi państwami Unii Europejskiej, przede wszystkim z Francją i Niemcami. Jako były prezes Europejskiego Banku Centralnego Draghi zdaje sobie sprawę, że wykluczenie Rosji z systemu SWIFT nie tylko „wepchnęłoby” ją głębiej w objęcia Chin (które posługują się własnym systemem w obrotach międzybankowych), ale i spowodowało szereg niekorzystnych skutków w skali globalnej, porównywalnych lub nawet poważniejszych niż te, które wywołał kryzys Lehman Brothers w 2008 r. W swoim wystąpieniu premier przypomniał jednak również, że Włochy, które z Rosji importują ok. 45 proc. gazu potrzebnego do wytwarzania energii elektrycznej, w przemyśle (choćby w małych hutach produkujących słynne weneckie wyroby szklane) i w gospodarstwach domowych, w ostatnim dziesięcioleciu „nieopatrznie” znacznie zwiększyły import rosyjskiego surowca, równocześnie ograniczając rodzime wydobycie, nie dbając przy tym wcale o dywersyfikację dostaw. Czytaj też: Co teraz? To może być długa wojna na wyczerpanie Ten rajski ZSRR Teraz Włochy poparły decyzje UE wymierzone przeciwko Rosji, ale jeszcze niespełna cztery lata temu (w połowie 2018 r.) w programie pierwszego rządu Giuseppe Contego figurował postulat zniesienia ograniczeń nałożonych na Moskwę po bezprawnej aneksji Krymu. Włochami rządzili ci sami parlamentarzyści, którzy dziś głośno oklaskiwali premiera, zgodnie potępiając agresję i przyznając, że surowa odpowiedź jest bezwzględnie konieczna. Wciąż jednak najważniejsze jest to, by Włosi nie zapłacili za to zbyt wysokiej ceny. Włoska opinia publiczna, która dziś sprzeciwia się agresji Moskwy na Ukrainę, jest bardzo zróżnicowana. Jedną z osi podziału jest stosunek do Kościoła katolickiego, który w czasach państwa papieskiego często wzbudzał nieprzychylne uczucia. Postrzegany w opozycji do Kościoła ateistyczny i walczący z religią jako „opium dla ludu” Związek Sowiecki długo uważany był za „państwo prawa i sprawiedliwości społecznej”. Do dzisiaj nie wszyscy Włosi wierzą, że sowieckie łagry pochłonęły przynajmniej tyle samo ofiar co II wojna światowa. Wielu też skłonnych jest gloryfikować Kraj Rad, sądząc, że ZSRR to był prawdziwy raj w porównaniu z obozem państw NATO. Na Sojusz Północnoatlantycki niemało Włochów jeszcze patrzy podejrzliwie, obawiając się (nie bez historycznie uzasadnionych powodów) dominacji USA. Dziś ci, którzy wyznają takie poglądy, przypominają działania NATO na rzecz niepodległości Kosowa w 2008 r., zestawiając je z agresją na Ukrainę i próbując (choć bez przekonania) usprawiedliwić Putina. Oglądając zdjęcia i filmy z Ukrainy, Włosi gorąco dyskutują o tym, kto ma rację: Putin czy NATO. Argumentują przy tym, że Sojusz popełnił „wielki błąd”, zbytnio poszerzając na Wschód (czyli również o Polskę) swoje granice i stwarzając „rzeczywiste” zagrożenie dla Moskwy. Zwolennicy takich teorii przypominają „zamach stanu” w Kijowie w 2014 r., uważając, że prezydent Janukowycz został „niecnie” pozbawiony władzy i to właśnie doprowadziło do obecnego konfliktu. Czytaj też: Czy Ukraina ma się jak bronić? Jak daleko z Rzymu do Kijowa Włochów dzieli dziś również stosunek do uprawianej przez kilkanaście lat przez premiera Silvio Berlusconiego polityki zbliżenia z Rosją. W większości niechętnie wspominają szczyt NATO–Rosja i zawarte w podrzymskiej bazie wojskowej w Pratica di Mare w 2002 r. porozumienie dotyczące współpracy w zakresie globalnego bezpieczeństwa. Niektórzy żartują, że gdyby Berlusconi nie wycofał się wtedy z kandydowania na fotel prezydenta i został wybrany, dziś kraj miałby zupełnie inne relacje z Moskwą i na pewno gazu dla Rzymu by nie zabrakło. Zarówno jednak nacjonalistyczna Liga Matteo Salviniego, jak i prawicowi Bracia Włoscy (Fratelli d’Italia) Giorgii Meloni, być może z racji otrzymywanego jakoby wsparcia z Moskwy, dziś kładą nacisk przede wszystkim na konieczność obrony włoskich interesów. Od chwili inwazji na Ukrainę Rosja zwiększyła o 25 proc. dostawy gazu do Włoch, dostarczane przez terytorium, na którym teraz toczy się wojna. Być może Putin próbuje w ten sposób podważyć unijną jedność. Na pewno stara się o względy Włochów, skoro kilka dni temu sam zapraszał Mario Draghiego do Moskwy – do wizyty nie doszło, bo włoski premier nie znalazł czasu. O tym, jak daleko jest z Rzymu do Kijowa, świadczy niedoszła rozmowa telefoniczna Draghiego z Zełenskim. Ukraiński prezydent w piątek rano dzwonił do premiera Włoch, lecz ten akurat nie mógł. Umówili się, że powtórzą połączenie godzinę później. Wtedy już jednak telefon Zełenskiego nie odpowiadał. Draghi, drżącym ze wzruszenia głosem, mówił o tym we włoskim parlamencie. Jakiś czas potem na Twitterze prezydenta Ukrainy pojawiła się wiadomość, że następnym razem postara się przełożyć bombardowanie tak, by nie kolidowało z porą rozmowy z włoskim premierem. Czytaj też: Jakie sankcje? Putina trzeba pokonać jego metodami
Rosjanie od wielu tygodni zmierzają do zajęcia całości obwodu donieckiego, co im się nie udaje. Kończy się piąty miesiąc wojny, a Rosjanie nie byli w stanie nie tylko zająć Ukrainy – chociaż takie były pierwsze plany rosyjskie – ale cały czas nie są w stanie opanować całości obwodu donieckiego. Rosjanie nie są w stanie posuwać się w ostatnich dwóch tygodniach do przodu. Przynajmniej nie tak szybko, jakby chcieli. Głównie dlatego, że Ukraińcy dostali ten ciężki sprzęt artyleryjski, który był im najbardziej potrzebny. Do akcji weszły amerykańskie HIMARS-y – czyli te wieloprowadnicowe systemy, wyrzutnie rakietowe, które okazały się bardzo skuteczne w szczególności, jeżeli chodzi o niszczenie rosyjskich składów amunicji. Zarazem wizyta ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu w dowództwie południowego i zachodniego okręgu wojskowego, gdzie on wzywał dowództwo armii rosyjskiej do większego wysiłku w kierunku opanowania całości obwodu donieckiego, pokazuje, że Rosjanie mają z tym coraz większy problem. - tłumaczy wicedyrektor OSW, Wojciech Konończuk. Ekspert zwraca uwagę, że co prawda media rosyjskie wieszczą propagandowo wielkie sukcesy po zdobyciu Siewierodoniecka czy Lisiczańska, jednak są to miasta, które na mapie działań wojennych nie są najważniejsze. Natomiast ten główny cel z ich perspektywy, czyli opanowanie w całości Donbasu, wciąż nie został zrealizowany i biorąc pod uwagę skuteczny opór ze strony ukraińskiej, który obserwujemy przecież w ostatnich tygodniach, wydaje mi się, że Ukraińcy nie są bez szans, jeśli chodzi o utrzymanie obecnej linii rozgraniczenia w Donbasie. - mówi Wojciech Konończuk. Źródło: OSW
Na pierwsze z pytań odpowiadali Kaspars Gerhards, minister rolnictwa Łotwy, Paulius Astrauskas, wiceminister rolnictwa Litwy, Zdenĕk Nekula, minister rolnictwa Czech, oraz wicepremier Henryk Kowalczyk. W sprawie eksportu wypowiadali się Andrzej Chodkowski – główny inspektor ochrony roślin i nasiennictwa, Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Izby Drobiarstwa, Marcin Witulski, prezes Polmleku w Lidzbarku Warmińskim, oraz Marcin Wroński, zastępca dyrektora generalnego KOWR. Rosnące koszty produkcji w rolnictwie, tak w Polsce, jak i w całej UE Wszyscy ministrowie zwrócili uwagę na ogromny wzrost kosztów produkcji w rolnictwie, co powoduje duże napięcie wśród tej grupy społecznej. – Podwyżki są szczególnie dotkliwe w branży drobiarskiej i ogrodnictwie. Perspektywy na przyszłość nie wyglądają dobrze. Mimo to rolnicy nie ograniczają produkcji – mówił Kaspars Gerhards. Paulius Astrauskas wskazywał, iż na Litwie wzrost kosztów produkcji odczuwają głównie producenci drobiu i żywca wieprzowego. Coraz większe jest zapotrzebowanie na kapitał obrotowy. Zaznaczył jednocześnie, iż Litwa jest gotowa także do eksportu swojego ziarna, ponieważ ma nadwyżki. Wskazywał, iż aby porty na Morzu Bałtyckim mogły wytrzymać wywóz ukraińskiego zboża, potrzebne jest wsparcie finansowe dla logistyki. Zobacz także Henryk Kowalczyk podkreślił, iż nasi rolnicy, dzięki dopłatom do nawozów, nie będą zmuszeni ze względu na rosnące koszty do ograniczenia produkcji. Bardzo duży nacisk położył jednocześnie w swojej wypowiedzi na to, że Unia nie może sobie w obecnej sytuacji pozwolić na redukcję produkcji żywności. Unia Europejska mui pomóc Polsce w tranzycie zboża z Ukrainy Z kolei w perspektywie krótkoterminowej dla naszych rolników najważniejsze jest zwiększenie transportu ukraińskiego zboża przez Polskę. – Przy obecnym stanie technologicznym nie możemy przewieźć więcej niż 1,5 mln t ziarna, a oczekiwania są na poziomie 5–6 mln t. Z dużym optymizmem przyjąłem deklaracje o utworzeniu korytarzy solidarnościowych, ale jak na razie są one tylko na papierze, a my potrzebujemy kontenerów, naczep i innych rozwiązań, które by usprawniły przeładunek i transport zbóż. Jest to konieczne jeszcze przed żniwami, bo inaczej zboże będzie zalegać w Ukrainie i w Polsce, a świat będzie cierpiał z głodu – apelował Kowalczyk. Gerhards wyraził gotowość Łotyszy do pomocy przy transporcie ukraińskiego zboża. Żeby jednak mogli wykorzystać swoje moce przeładunkowe w portach, które sięgają 50 mln t rocznie, potrzebują wsparcia, gdyż mają problemy techniczne, jak i biznesowe. Z kolei Litwini mają możliwość transportu zbóż przez port w Kłajpedzie. Jak mówił jednak tamtejszy minister rolnictwa, najtaniej dowieźć tam ukraińskie zboże drogą kolejową, ponieważ transport drogowy jest bardzo drogi, jednak droga kolejowa z Ukrainy prowadzi przez Białoruś. – Ta opcja, choć tańsza, nie wchodzi w grę, ponieważ nie ma gwarancji, że to zboże nie zostanie zarekwirowane – tłumaczył Paulius Astrauskas. Zdenĕk Nekula podziękował Polakom, którzy pomagają szukać trasy zastępczej dla eksportu ukraińskich zbóż. – Polska jest na pierwszej linii, ale Czesi, którzy obejmują 1 lipca przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, będą chcieli w tym Polsce pomóc. Trzeba szukać kolejnych możliwości eksportu – nie tylko przez granicę z Polską, ale także z Rumunią oraz rumuńsko-węgierską. Będzie to trudne, ale wierzę, że się uda – zapewniał czeski minister rolnictwa. Kowalczyk zapewnia, że jeżeli rolnik zmagazynuje zboże, to nie straci? Kowalczyk i Nekula podkreślali, iż w tym sezonie bardzo dużego znaczenia nabierze możliwość magazynowania zboża. Jest to szczególnie ważne w czasie, zanim unijne kraje stworzą infrastrukturę do transportu ziarna do krajów trzecich na większą skalę. Henryk Kowalczyk jak zwykle studził obawy polskich rolników o to, że zwiększenie eksportu zbóż z Ukrainy sprawi, iż zostanie go więcej w Polsce, co wpłynie na spadek cen naszego ziarna. – Nie da się zapewnić idealnego tranzytu przez Polskę, bo część zboża z Ukrainy w ogóle nie ma adresata. Nie możemy jednak blokować tego eksportu. Musimy zachować zimną krew. Lepiej zmagazynować, co się da, niż sprzedawać pod presją. Jesienią na rynkach światowych będzie mniej zbóż i wtedy zapasy okażą się bardzo cenne – wskazywał Kowalczyk. Co jednak ciekawe, w ocenie obu ministrów ich rolnicy mają już i tak duże zapasy ziarna z ubiegłorocznych zbiorów. Podczas debaty zabrał głos Jan Bieniasz, rolnik z Podkarpacia, reprezentant grup producentów rolnych, którzy dysponują dużą powierzchnią magazynową. Potwierdził, iż znaczna część ukraińskiego zboża nie wyjeżdża dalej, a zostaje w Polsce. Rolnik z Podkarpacia: u nas nie możemy sprzedać ziarna, a jak znajdziemy kupca spoza województwa, to dochdzą koszty transportu – To Polacy są pierwszymi odbiorcami ukraińskiego zboża. Jako grupa mamy jeszcze sporo w naszych magazynach kukurydzy, ale nie możemy jej sprzedać, bo w naszym regionie jest tańsza kukurydza z Ukrainy. Chcąc sprzedać nasze zboże poza Podkarpacie, musimy dopłacać do transportu jednej tony około 300 zł – skarżył się Bieniasz. Z tego, co mówił wicepremier Henryk Kowalczyk, raczej nie ma co liczyć na szybką pomoc Amerykanów w stawianiu silosów przy granicy z Ukrainą. – Wskazaliśmy miejsca, gdzie można by lokować takie magazyny, ale nic więcej. W trybie pilnym będziemy sobie radzić sami i liczymy na pomoc Unii – wyjaśniał Kowalczyk. Marcin Wroński, wicedyrektor generalny KOWR, zwracał uwagę, iż nie można mieć pretensji do żadnego państwa europejskiego o to, że nie budowano infrastruktury do transportu produktów rolnych z Ukrainy, ponieważ transport przez Morze Czarne był najtańszy, a tej infrastruktury nie da się szybko zastąpić. – Moc przeładunkowa naszych portów była dopasowana do naszego eksportu. A ten musi trwać, gdyż mamy zapasy swojego zboża, a żniwa zapowiadają się dobrze – komentował Wroński. Trzeba być szybkim i elastycznym, aby sprzedawać polskie produkty rolno-spożywcze Jak wskazywał Dariusz Goszczyński z Krajowej Izby Drobiarstwa, branża drobiarska patrzy na to, co się dzieje, z dużym niepokojem. – Wiosną było zawirowanie na rynku pasz, był problem z ich dostępnością. Teraz jest duża niepewność, jak przetrwamy zimę. Nie wiemy, co będzie z gazem i węglem – wyliczał dyrektor KID. Z kolei Marcin Witulski, prezes Polmleku, zaznaczył, iż polska branża mleczarska podobnie jak w przypadku drobiu, dominuje wśród grona największych unijnych eksporterów. Wywozimy 30% naszej produkcji. Ze względu na to, że branża doświadczyła w ostatnich latach bardzo dużo złych sytuacji, jest już przygotowana na zmiany. – Polmlek podczas tych kryzysów nigdy nie zaprzestał skupowania mleka i nie ograniczał produkcji. Sprzedajemy produkty do 120 krajów, szczycimy się polskością. Rynki można zdobyć dzisiaj wyłącznie jakością, ponadto jakość musi być powtarzalna. Wyznajemy zasadę, że trzeba być elastycznym wobec pojawiających się zmian i działać szybko. Gdy zamknął się rynek ukraiński, weszliśmy do Chile i Meksyku – wyliczał Witulski. Musimy wykorzystać potencjał krajów arabskich, azjatyckich i afrykańskich do eksportu żywności Marcin Wroński zwracał uwagę, iż naszym producentom ze względu na wzrost kosztów produkcji coraz trudniej będzie konkurować na rynkach trzecich ceną. – Ponadto Polska ma ogólnie słabsze gleby, a żniwa są raz w roku. Musimy więc stawiać na wysoką jakość i takie rynki zbytu, jak bogate kraje arabskie, azjatyckie i afrykańskie. Tam należy szukać głównie zwiększenia sprzedaży. Trzeba wykorzystać też Polonię, osoby, które tam mieszkają, zarządzają sieciami czy grupami zakupowymi. Oczywiście rynki unijne są też bardzo ważne, ale tutaj wzrost lub spadek eksportu jest mocno uzależniony od kursu euro – przekonywał Wroński. Andrzej Chodkowski mówił o barierach administracyjnych związanych z eksportem. – Zdobycie rynków azjatyckich zajmuje lata. Trzeba przedstawić szereg dokumentacji, które szczegółowo analizują tamtejsze inspekcje. Kryteria unijne nie wystarczą. Nie da się z tym walczyć nawet na forum Światowej Organizacji Handlu. Polska otworzyła pomimo to w ciągu ostatnich lat trzynaście takich trudnych rynków – tłumaczył Chodkowski. Aby wzmocnić naszą pozycję na rynkach trzecich, trzeba wykorzystać do promocji środki unijne, ponieważ nawet najlepszy produkt bez promocji nie ma szans. Magdalena SzymańskaFot. Paweł Kuroczycki, Krzysztof Wróblewski
Autor Wiadomość Temat postu: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #1 Wysłany: 18 Wrz 2017 08:58 Wg szacunkowych danych, w ostatnich kilku latach do Polski przyjechało ok 1 500 000 Ukraińców do pracy,Bardzo interesuje mnie ten temat ze względów powiedzmy, zawodowych. Jak żyją ? Gdzie mieszkają ? Ile za to płacą ? itpZna ktoś jakieś forum internetowe na którym wymieniają się doświadczeniami nt oferowanej pracy, noclegów itp [ może być po ukraińsku] bo wszystko co po polsku już przewertowałem. Dużo tego nie Ten temat nie ma absolutnie na celu wywołanie dyskusji typu " za dużo ich u nas " , " po co tu przyjeżdżają " itpTakie wpisy proszę sobie darować. Sam będę takowe zgłaszał do moderacji [ jeśli się pojawią]. Proszę tylko konkretne info. Również od naszych Ukraińskich forumowiczów , bo są tacy. Może też na PW ? Ostatnio edytowany przez Anonymous, 18 Wrz 2017 09:58, edytowano w sumie 1 raz Góra pabien Temat postu: Re: Ukraińcy w Polsce - jak żyją ? #3 Wysłany: 18 Wrz 2017 09:06 Rejestracja: 31 Sie 2012Posty: 3440Loty: 542Kilometry: 628 447 platynowy tam znajdziesz dziesiątki grup Góra Anonymous Temat postu: Re: Ukraińcy w Polsce - jak żyją ? #4 Wysłany: 18 Wrz 2017 09:07 Dzięki. To już coś. Ale bardziej by mnie interesowała sytuacja na prowincji [ zachodnia Polska woj. lubuskie np] a nie WarszawaPS. Wszystko co wrzucacie zapisuję. Góra Amcio Temat postu: Re: Ukraińcy w Polsce - jak żyją ? #5 Wysłany: 18 Wrz 2017 09:19 Rejestracja: 18 Lip 2011Posty: 648Loty: 1Kilometry: 3 789 niebieski Piszę z prowincji , zachodnia Polska - Lubinu nas Ukraińcy pojawiają się na budowach -remonty i budowa dróg (S-3) itp, jeden pracował na basenie na wakacjach i to wszystko. Na "mieście" nie słychać ich. Więcej jest ich chyba w Wielkopolsce , okolice Leszna - praca rolnictwo. Będąc tam na bazarku czy w sklepie słyszało się ukraiński. Ostatnio edytowany przez Abcn, 18 Wrz 2017 10:50, edytowano w sumie 1 raz Literówka Góra jakwilk Temat postu: Re: Ukraińcy w Polsce - jak żyją ? #6 Wysłany: 18 Wrz 2017 09:28 Rejestracja: 30 Gru 2012Posty: 922 platynowy Interesujacy temat! Sam chcialbym sie dowiedziec wiecej o nowych mieszkancach Polski. Góra Anonymous Temat postu: Re: Ukraińcy w Polsce - jak żyją ? #7 Wysłany: 18 Wrz 2017 09:31 A ja byłem w zeszłym tygodniu w Szprotawie[ też Lubuskie] Małe miasteczko 15 000 mieszkańców , bez żadnej większej fabryki[ mają dopiero taką budować od wiosny, stąd mój przyjazd tam i ten temat].Jest tam już trochę Ukraińców. Słyszałem że jeden " przedsiębiorczy" mieszkaniec miasta władował do dużego domu jednorodzinnego typu " kostka" 25 Ukraińców i kasuje po 4 stówy miesięcznie od głowy już z mediami. Ale ponoć warunki tragedia. Jak w jakimś obozie nowo powstająca fabryka " NORD systemy napędowe" zatrudnić chce 400 osób, których na lokalnym rynku pracy po prostu nie ma. Więc co zrobią ? Ściągną Ukraińców. Góra bruce09lili Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #8 Wysłany: 18 Wrz 2017 10:32 Rejestracja: 08 Paź 2013Posty: 343Loty: 43Kilometry: 75 954 niebieski Też piszę z zachodu, lubuskie. Sporo ich pracuje w dużej fabryce w okolicy. Mieszkają w 16 w dość dużym domu, ale mowili że mają ciasno. Za lokal płacą 100 zł od głowy. W firmie mają 12/13 zł na godzine, ale są niezadowoleni bo robią tylko 8 h a później siedzą i piją piwo. Dlatego kilku dorabia sobie u mnie w ogrodzie. Jak masz konkretne pytania to mogę popytaćWysłane z mojego HUAWEI CUN-L21 przy użyciu Tapatalka Góra Anonymous Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #9 Wysłany: 18 Wrz 2017 10:38 100 zł za miesiąc z mediami ? Patrząc po ofertach w necie [ np olx] , to mniej jak 350 pln nie widziałem, za miesiąc z mediami w trudno każdemu osobno liczniki zakładać. Góra bruce09lili Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #11 Wysłany: 18 Wrz 2017 10:45 Rejestracja: 08 Paź 2013Posty: 343Loty: 43Kilometry: 75 954 niebieski Anonymous napisał(a):100 zł za miesiąc z mediami ? Patrząc po ofertach w necie [ np olx] , to nie widziałem mniej jak 350 pln , za miesiąc z mediami w trudno każdemu osobno liczniki wioska. Właściciel domu zna się z właścicielem fabryki więc sądzę że to jest na nieco innych warunkach. Jest też 4 budowlańców w sąsiedztwie, im lokal opłaca szef, 500 zł za 4 osoby. Chata stara, ale co jakiś czas sobie robią kolejne etapy remontu więc warunki mają ok. Wysłane z mojego HUAWEI CUN-L21 przy użyciu Tapatalka Ostatnio edytowany przez Abcn, 18 Wrz 2017 12:55, edytowano w sumie 1 raz dodaję cytat Góra DMW Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #12 Wysłany: 18 Wrz 2017 10:48 Rejestracja: 31 Maj 2013Posty: 1194Loty: 664Kilometry: 1 003 832 niebieski We Wrocławiu jest ich sporo, w Urzędzie Wojewódzkim widoczne tłumy. Moja firma zatrudnia kilkudziesięciu Ukraińców do pracy w szklarniach (są głównie ze wschodniej UA). Bardzo fajni ludzie, mniej z nimi problemów niż z polskimi pracownikami. Mieszkania mają służbowe, kwatery, pensjonaty, hotele pracownicze itp. płaci firma. W biurze specjalnie zatrudniliśmy dziewczynę z Ukrainy (mówiącą dobrze po polsku) do opieki nad ukraińskimi pracownikami oraz aby usprawnić rekrutację kolejnych z Ukrainy. Za tydzień we Lwowie są targi pracy, część firmy leci tam na dwa dni. Góra samaki9 Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #13 Wysłany: 18 Wrz 2017 11:03 Rejestracja: 02 Sty 2013Posty: 1912Loty: 4Kilometry: 17 154 srebrny Kujawy- miasto 60 tys. Ukraincy masowo pracujących głownie w podmiejskich wioskach i na budowach. Kolega z kantoru , u którego kupują dolary ( ponoć nie uznają euro) mówił mi , że jest ich około 500. Góra john_doe Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #14 Wysłany: 18 Wrz 2017 11:25 Rejestracja: 21 Lis 2014Posty: 608 To ja może dla odmiany coś bardziej oczywistego. Informacja o charakterze generalnym, ale oczywiście z pierwszej (zerowej...?) ręki. Kraków, duże korporacje IT. Ukraińcy pracują na stanowiskach i po stawkach takich jak cała reszta. Zatem tak jak i cała reszta, mieszkają normalnie. Średnia wieku jeszcze nie tak duża [brak rodziny póki co], zatem zwykle mieszkają albo w kawalerkach albo w pokojach w mieszkaniach "na pokoje". Przynajmniej ci, z którymi o tym ogólnie- cóż za ironia losu- słysząc te opowieści o "nastu" pracownikach w domu-kostce, trudno nie przypomnieć sobie polskich opowieści z przed ponad dekady z UK. I stosunek zarobków na swój sposób też podobny. Z tego co słyszałem, taka "typowa" pensja na Ukrainie, w "zwykłej" pracy, to raptem kilkaset złotych miesięcznie netto. Góra Anonymous Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #15 Wysłany: 18 Wrz 2017 11:29 W Warszawie jest ich sporo. Jeśli chodzi o prace fizyczne zidentyfikowałem ich w następujących obszarach:- prace budowlane i remonty,- opieka nad dziećmi i osobami starszymi,- transport osobowy (Uber, a nawet taksówki),- usługi kurierskie,- gastronomia (obsługa w fast foodach, kuchnia w średniej klasy lokalach).Również zajmują się fryzjerstwem oraz sprzedażą owoców z zawodach specjalistycznych trafiłem na ukraińców w firmach z sektora usług medycznych i wiem jakie czynsze płacą, ale doszły mnie słuchy że zajmują jakieś kwatery na uboczu aglomeracji (Ząbki, Piaseczno). Znam Ukrainkę, która wynajmuje kawalerkę w mieście. Góra Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #16 Wysłany: 18 Wrz 2017 12:03 Rejestracja: 26 Lip 2015Posty: 493Loty: 76Kilometry: 104 894 Dodam jeszcze, że w marketach np. Tesco pracuje ich mnóstwo. Góra DMW Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #17 Wysłany: 18 Wrz 2017 12:04 Rejestracja: 31 Maj 2013Posty: 1194Loty: 664Kilometry: 1 003 832 niebieski W sektorze IT to na pewno pracują i to za podobne stawki jak nasi. U mnie też rekrutujemy takich pracowników. Ale piszesz, że również w usługach medycznych i to mnie dziwi. Po pierwsze relatywnie trudno jest im nostryfikować dyplomy i certyfikaty (lekarskie, pielęgniarskie). Po drugie znałem kilka przypadków zatrudnienia pielęgniarek zza wschodniej granicy i niestety porażka, dziewczyny nie miały podstawowych nawyków higienicznych (sprawy aseptyki itp.). Więc pisząc o usługach medycznych masz chyba na myśli rehabilitantów, masażystów itp? Ale trzeba zaznaczyć, że najczęściej wykonują oni te usługi nielegalnie bez uznania kwalifikacji. Góra Anonymous Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #18 Wysłany: 18 Wrz 2017 12:10 @DMW, poważna medycyna - nie masaże Edukacja została rozpoczęta na Ukrainie, a zakończona w Polsce. To moja koleżanka, więc dopytam przy okazji. Do tej pory mnie to nie interesowało. Góra bruce09lili Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #19 Wysłany: 18 Wrz 2017 12:36 Rejestracja: 08 Paź 2013Posty: 343Loty: 43Kilometry: 75 954 niebieski Z kontaktów biznesowych mam kilku klientów u których na stanowiskach handlowców, czy jak to się w korpo nazywa, pracują Ukraińcy i Ukrainki z przyzwoitym językiem u nas n prowincji możemy ich najczęściej spotkać idących piechotą poboczem lokalnej drogi do "biedronku". Jako że wierzę w powracającą karme to zawsze oferuje im podwózkę. Wysłane z mojego HUAWEI CUN-L21 przy użyciu Tapatalka Góra DMW Temat postu: Re: Jak żyją / mieszkają Ukraińcy w Polsce ? #20 Wysłany: 18 Wrz 2017 12:52 Rejestracja: 31 Maj 2013Posty: 1194Loty: 664Kilometry: 1 003 832 niebieski @DonBartoss, To może być. Znam osoby, które studiowały stomatologię na Ukrainie (po angielsku) bo niewiele to kosztowało i było łatwiej zdawać egzaminy (he he wiadomo jak) a potem nostryfikowały dyplom w Polsce. Ostatnio edytowany przez Japonka76, 18 Wrz 2017 12:54, edytowano w sumie 1 raz dubel Góra
prof. Jakub Isański Przyjazdy Ukraińców do Polski od początku rosyjskiej agresji odbywają się w atmosferze gościnności i otwartości tworzonej przez Polaków. Niezależnie od tego, czy uchodźcy mają do czynienia z pracownikami służb granicznych, organizacji pozarządowych czy wolontariuszami, wspominają ich dobrą i pomocną postawę. Gotowość Polaków do niesienia pomocy Nie bez znaczenia jest także fakt, że nie tylko organizacyjny, ale i finansowy ciężar jej organizacji wzięli na siebie wszyscy chyba Polacy, wspierani przez państwowe instytucje, liczne organizacje pozarządowe. Okoliczności te, niezależnie od tego jak bardzo były niespodziewane, pokazały naszą gotowość do niesienia pomocy innym ludziom, którzy akurat znaleźli się w potrzebie. Uchodźcy z Ukrainy mówią o swoich problemach W kwietniu 2022 roku, ponad 500 uchodźców z Ukrainy wzięło udział w badaniu socjologicznym, w którym mieli opowiedzieć o swoich potrzebach, obawach, a także o planach. Badanie to zostało zrealizowane w międzynarodowym, polsko-ukraińskim zespole badawczym, który zbierał dane i je analizował. Na podstawie uzyskanych przez nas wyników można postawić kilka wniosków, które pomogą ich poznać i zaoferować stosowną do ich sytuacji pomoc. Na liście najczęściej wymienianych obaw są te, które dotyczą losu ich pozostawionych w miejscu pochodzenia krewnych i bliskich. Niewiele mniej osób deklaruje także obawy o los swojej ojczyzny zaatakowanej przez Rosję. Znają nas i w Polsce czują się bezpieczni Najmniej osób biorących udział w badaniu wskazywało swoje obawy związane z tym, jak zostaną przyjęci w miejscu swojego tymczasowego pobytu. Zwłaszcza ta ostatnia informacja jest budująca, ponieważ oznacza, że w całej tej tragicznej sytuacji - ucieczki z domu i poszukiwania bezpiecznego schronienia w innym kraju, zdecydowana większość Ukraińców jest przekonana, że takie bezpieczne i przyjazne miejsce znaleźli właśnie w Polsce. Z drugiej strony, nie należy zapominać, że chociaż pierwsze tygodnie i miesiące tej pomocy pokazały nasz żywiołowy potencjał i zdolność do poradzenia sobie z takimi wyzwaniami, jednak dłuższe funkcjonowanie/działanie w takich warunkach jest jeszcze bardziej wymagające. Warto także dodać, że zdecydowana większość biorących udział w badaniu deklarowała znajomość Polaków, najczęściej kilku osób, co pozwala także powiedzieć, że nasza gościnność jest nie tylko efektem spontanicznego altruizmu, ale także aktywowaniem istniejących już wcześniej relacji pomiędzy naszymi narodami. Jest to chyba jeden ze skutków ubocznych dużego napływu ukraińskich migrantów, którzy licznie zaczęli przyjeżdżać do Polski po rozpoczęciu ataku rosyjskiego na Krym i Donbas w 2014 roku. Od tego czasu ponad milion Ukraińców na dłużej zamieszkuje w Polsce. Postępująca integracja Wielu z nich traktuje nasz kraj nie tylko jako miejsce sezonowej pracy, ale także wiąże z nim swoją przyszłość na dłużej. Integrują się oni zatem z nami, szukają tutaj pracy i mieszkań do wynajęcia, szkół dla swoich dzieci. Ponad milion Ukraińców otrzymało już polski numer PESEL, który umożliwia im legalizację pobytu i otrzymywanie różnych form zorganizowanego wsparcia. Największa troska o rodzinę Niezależnie zatem od niezwykle trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się chyba większość przybyłych do Polski w ostatnich miesiącach migrantów, na liście ich obaw dominuje troska o rodzinę. Po raz kolejny zatem przekonujemy się o tym, że w sytuacjach kryzysów to właśnie w rodzinie lokujemy nasze troski i obawy, odkładając wówczas na bok inne, mniej ważne perspektywy odniesienia. Pytani o to dalej nasi respondenci podejmowali rozmowę o swoich obawach o losy swojego kraju czy też niepewność, kiedy będą mogli wrócić odbudować swoje domy i swoje życie. Na razie wystarcza im świadomość, że mogą u nas czuć się bezpiecznie, a regularne otrzymywanie wieści od bliskich pozostałych na Ukrainie pomaga przeżyć trudnej chwile. Wielka szansa na poprawę sąsiedzkich relacji i wzmocnienie dobrego wizerunku Polski Mamy w tej sytuacji wyjątkową szansę spełnić nasz moralny obowiązek pomocy bliźnim w potrzebie, ale i, być może, po raz pierwszy od dziesięcioleci, trwale zmienić wzajemne relacje pomiędzy naszymi sąsiednimi narodami. Jest to więc po wielokroć wyjątkowa i historyczna chwila. Możemy dzięki niej wyjątkowo pomóc także sobie i poprawić wizerunek Polski na arenie międzynarodowej. Już teraz można czytać, także w prasie międzynarodowej, pełne zdumienia i podziwu relacje o naszej postawie, o pomocy milionom uchodźców i zapraszaniu ich do własnych domów - nikt w Europie nie dokonał tego na taką skalę przed nami. Wyniki badań opublikowano w raporcie w jęz. angielskim: „Isański J., Michalski Nowak M., Sereda V., Vakhitova H. (2022): Social reception and inclusion of refugees from Ukraine. UKREF Research Report 1(2022), DOI: Sfinansowano ze środków UAM w Poznaniu. Współpraca – Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu. Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W badaniach zajmuje się socjologią kultury, socjologią migracji, ruchliwością społeczną i współczesnym społeczeństwem polskim. Jest członkiem Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim, a także podharcmistrzem, ratownikiem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i honorowym dawcą krwi. Tata trzech córek. CZYTAJ TAKŻE: Zdjęcia: Jakub Isański, Jadwiga Isańska, Witold Tkaczyk,
jakie są ukrainki forum